Jak wygląda kwestia plagiatu w zakresie działań SEO? Czy wystrzeganie się duplicate content ustrzeże Cię przed plagiatem? Jakie konsekwencje grożą w przypadku bezprawnego użycia treści? Odpowiedzi znajdziesz w tekście.
Unikalne treści to jedna z podstaw udanego SEO. Dzisiaj bez tworzenia odpowiedniego contentu na strony www bardzo trudno walczyć o wyższe pozycje w wyszukiwarce Google. Content jest nie tylko ważnym czynnikiem rankingowym, ale także elementem, który pozwala przyciągnąć uwagę użytkowników.
Umieszczając na stronie treści eksperckie, przydatne informacje czy po prostu atrakcyjne opisy oferty, budujesz markę i zaufanie użytkowników. Aby to osiągnąć, powinieneś zadbać także o to, żeby treści były w pełni unikalne. Publikowanie materiałów na stronie bez zgody autora wiąże się nie tylko z brakiem wiarygodności, ale także z konsekwencjami prawnymi. Mowa tutaj o naruszeniu własności intelektualnej.
W prawie autorskim podstawowym elementem, którego dotyczą przepisy, będzie utwór. Przez utwór rozumiem nadanie pewnej formy wytworom umysłu czy wyobraźni. Mogą to być:
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na SEO?
Zgodnie z artykułem 115 ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych, plagiatu dopuszcza się ktoś, kto: Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Google ocenia witryny za pomocą zaawansowanych algorytmów. Jeśli zostaną przez nie wykryte zduplikowane treści, zostaną nisko ocenione. Warto tutaj odnotować fakt, że algorytmy podejmują także decyzje co do przypisania autorstwa. Trudno oczywiście tutaj o obiektywność, dlatego Google musi się posłużyć jakimiś kryteriami.
Zazwyczaj za autora treści uznaje się domeny silniejsze – z większą widocznością, historią itd. Jednak może przecież dojść (i z pewnością dochodzi) do sytuacji, w której to właściciel tej silniejszej domeny wykorzystał treści opublikowane już przez kogoś innego. Rezultatem oceny strony, gdzie Google odnotowało duplicate content, a także przypisało autorstwo nie tej domenie, co trzeba, będzie spadek pozycji i pogorszenie efektów, jakie daje pozycjonowanie.
Co w sytuacji, gdy nie możesz przeredagować treści? Na przykład, jeśli przytaczasz różne dane, przepisy prawne, etc.?
Zarówno w prawie, jak i w SEO dopuszczalne są formy cytatu wraz z podaniem źródła czy autora. Należy jednak takie fragmenty odpowiednio zaznaczyć, aby nie było wątpliwości co do intencji ich wykorzystania. Wtedy nie tylko będzie to prawidłowe wykorzystanie fragmentu w świetle prawa, ale także jasny sygnał dla Google, że są to cytaty.
Kiedy korzystasz z usług copywriterów, zwłaszcza na początku współpracy, upewnij się, że treści, które otrzymasz, zostały napisane specjalnie dla Ciebie, a nie powielone z innych portali.
Najprostszym sposobem będzie wpisanie w wyszukiwarkę Google fragmentu treści w cudzysłowie. Następnie Google odszuka wszystkie pasujące wyniki i przekonasz się, czy treść została już gdzieś opublikowana.
Musimy jednak pamiętać, że Google znajdzie tylko to, co może indeksować. Wszelkie podstrony i serwisy, dla których wdrożono meta tag zabezpieczający przed indeksowaniem lub dopisano odpowiednią dyrektywę w pliku robots.txt, nie znajdą się w wynikach. Z pomocą mogą także przyjść różne narzędzia takie jak Siteliner czy Copyscape. Więcej na temat unikalnych treści przeczytasz w moim innym artykule.
Jak wspomniałam wcześniej, zgodnie z prawem konsekwencją plagiatu może być kara grzywny, a nawet ograniczenie lub pozbawienie wolności do 3 lat. Wszystko zależy, czy dojdzie do przedstawienia sprawy na drodze sądowej.
W prawie autorskim bardzo ważne jest definiowanie plagiatu w danym przypadku, a także zbadanie intencji osoby, którego się tego dopuściła. Kiedy w grę wchodzą korzyści materialne dla osoby plagiatującej lub poniesienie szkody materialnej przez autora, sprawa nabiera zupełnie charakteru. Wśród negatywnych konsekwencji można także wymienić utratę wiarygodności autora i wątpliwości co do jego umiejętności.
W przypadku plagiatu często autorzy rezygnują z drogi sądowej i sami domagają się sprostowań czy publikacji przeprosin. Ma na to wpływ przede wszystkim fakt, że pojęcie utworu jest bardzo abstrakcyjne, prawo autorskie ma wiele możliwości interpretacji, a ponadto samo ustalanie i dochodzenie, zwłaszcza w przypadku twórczości internetowej, przysparza trudności. Nie bez znaczenia jest fakt, że prawo autorskie powstało z myślą o rozwiązywaniu sporów między twórcami i wydawcami.
Rozwój technologii i internetu spowodował, że praktycznie każdy z nas stał się autorem, wydawcą i odbiorcą, co znacząco komplikuje klasyczne rozumienie praw autorskich. Myślę jednak, że głównym punktem sporu zawsze będzie kwestia przywłaszczenia sobie cudzych treści i brak wskazania źródła czy autora.
Dlatego używając na swojej stronie materiałów, które nie należą do Ciebie lub nie zostały przez Ciebie stworzone, odpowiednio je oznacz. Tylko w ten sposób będziesz miał pewność, że nie naruszasz czyjejś własności intelektualnej.
Sprawa dotyczy zarówno treści, jak i innych elementów, takich jak zdjęcia czy grafiki, które również chętnie są wykorzystywane na stronach internetowych i blogach. Z pomocą mogą tutaj przyjść darmowe banki zdjęć takie jak:
Twórcy udostępniają w nich swoje zdjęcia wraz z odpowiednią licencją. Korzystając z nich najbezpieczniej wybierać zdjęcia z licencją Creative Commons 0, która jest oświadczeniem twórcy, że zrzeka się praw autorskich do materiału. Istnieją również inne typy licencji, które określają warunki użycia grafik czy tresci. O licencjach więcej przeczytasz na creativecommons.org.
Źródło: creativecommons.org
Warto także zadać sobie pytanie, co może zrobić właściciel strony internetowej, aby uchronić swoje treści przed wykorzystaniem ich przez osoby trzecie? Możesz wprowadzić ustawienia, które zabezpieczą stronę przed kopiowaniem treści, czyli np. spowodować brak możliwości użycia prawego przycisku myszki, zablokować zaznaczanie treści na stronie czy uniemożliwić wykonanie print screena.
Każdy z wymienionych sposobów ma swoje wady – wymaga umiejętności wdrożenia, nie zadziała zawsze i na wszystkich przeglądarkach, a także może zostać po prostu wyłączony przez osoby z odpowiednią wiedzą techniczną.
Jest jednak szansa, że skutecznie zniechęcą potencjalnego plagiatora. W przypadku grafik czy zdjęć najprościej jest do nich dodawać cyfrowy znak wodny, który umożliwi identyfikację autora.
Plagiat jest dość szerokim pojęciem z zakresu prawa autorskiego i niewątpliwie wymaga specjalistycznej wiedzy, aby zrozumieć wszystkie możliwości dochodzenia swoich praw, a także konsekwencje dopuszczenia się plagiatu. Bez wątpienia można jednak stwierdzić, że użycie cudzej własności intelektualnej wiąże się z problemami na drodze prawnej, a w przypadku SEO, gorszymi wynikami w wyszukiwarce Google i małą widocznością witryny. Zawsze należy dążyć do tego, aby strona zawierała materiały najwyższej jakości, a także takie, które nie będą budziły wątpliwości, jeżeli chodzi o ich autorstwo.
Potrzebujesz pomocy w tworzeniu treści?
Dodatkowo otrzymasz bezpłatnie dostęp do kursów z marketingu internetowego.
A ja mam pytanie do autorki. Załóżmy, że mamy dwa blogi (albo strony) o podobnej tematyce, załóżmy, że właściciele się znają i wymyśli, że chcą jeden wpis opublikować na dwóch blogach. Na przykład jeden pisze artykuł i publikuje go u siebie, a jednocześnie wysyła drugiemu i ten drugi bloger też go u siebie publikuje. Na jednym blogu autor daje informację, że wpis pojawił się również na tym drugim blogu (i link do drugiego bloga), a na drugim blogu również jest informacja (napisana przez drugiego blogera) że oryginalny wpis pochodzi z pierwszego bloga i jest link do pierwszego bloga. Nie ma mowy o plagiacie i autorzy mają szansę powiększyć grono czytelników o czytelników bloga, do którego jest linkowanie. Ale czy takie działanie nie wpływa negatywnie na pozycjonowanie?
W opisywanej sytuacji w sensie prawnym / autorskim nie będziemy mieli do czynienia z plagiatem, ponieważ autor zostaje wskazany, natomiast pod kątem SEO w dalszym ciągu będzie to zewnętrzny duplikat treści, tj. ta sama treść będzie występowała więcej niż na jednej domenie. Wpis z jednego serwisu zostanie potraktowany przez Google jako oryginał, a drugi właśnie za duplikat. Nie wpłynie to może bardzo negatywnie na wyniki osiągane przez serwis, ale nie pomoże osiągnąć dobrych pozycji na frazy związane z zagadnieniem, którego dotyczy dany artykuł. Proponowałabym stworzenie podobnego artykułu – niekoniecznie musi być dokładnie w tym samym temacie, ale np. w nawiązującym, a dodatkowo zawarcie linka do tego pierwszego. W ten sposób uda się zachować unikalność treści, a do tego wskazać na inny powiązany wpis na innej stronie, czyli mimo wszystko wskazać na współpracę między autorami i powiększyć grono czytelników :)
Witam, właśnie znalazłam 2 całe fragmenty po 5 zdań na innym blogu, gdzie nie zmieniono nawet przecinka. Mój artykuł opublikowany prawie 3 lata temu jest na pierwszej pozycji, a ten opublikowany 2 miesiące temu jest na pozycji trzeciej. Mamy nawet identyczny meta opis. Jakby ktoś chciał sprawdzić chodzi o słowa kluczowe “czym się różni bułka od chleba”. Czyli jak widać plagiat się opłaca i wpływa korzystnie na SEO złodziejskiej strony. Niestety…
Hej!
Sprawdziłem twój artykuł i portal konkurencyjny, Google wpuściło portal z duplikatem na trzecią pozycję z uwagi na jego moc ogólną tzn. ponad 10x większą widoczność (40 tys fraz vs 3,3 tys fraz u Ciebie) przez co jest uważany za źródło autorytatywne.
Kolejną kwestią jest niska konkurencja na tą frazę, praktycznie w topowej dyszce widzę tylko 2 artykuły, Twój https://a-napisze.pl/czy-bulki-to-male-chleby-poznaj-roznice-oraz-rodzaje-bulek/ i „czym_sie_różni” niestety portal tak samo jak „dietetyka_zdrowotna” jest to czysty spam nastawiony na budowanie widoczności pod zaplecze linkowe, albo pod kątem zarobkowym (Adsense / Afiliacja).
Myślę, że póki co możesz spać spokojnie, Twoja pierwsza pozycja jest na ten moment niezagrożona.
Co możesz zrobić?
1. Prześlij zgłoszenie do Google: https://support.google.com/groups/answer/81275?hl=pl Musisz zrobić to własnoręcznie poświadczając że jesteś właścicielem praw autorskich do dzieła.
2. Autor „dietetyki” robi plagiat z czystą premedytacją ukrywając swój prawdziwy serwer za usługą CloudFlare, ale domenę rejestrując w Holenderskiej firmie OpenProvider na terenie UE, więc w teorii jest możliwe dojście do właściciela na drodze prawnej. Proponuję na początek przesłać zgłoszenia do „abuse” u obu tych operatorów. Jest to szansa na dezaktywację i blokadę całego portalu.