Michał pisze o sobie tak: „Specjalizuję się w działaniach onsite, opieram na twardych liczbach i faktach. Prywatnie moim konikiem jest mój pies, poza tym można mnie często spotkać w Biskupinie (i innych miejscach), gdzie odtwarzam realia czasów wczesnopiastowskich.” Obok takiego opisu nie mogliśmy przejść obojętnie! Z Michałem rozmawialiśmy o tym, co ważne. Jego pasjach.
Jesteś Ekspertem ds. SEO. Doradzasz sklepom internetowym, tworzysz dla nich strategie rozwoju, wierzysz, że czeka je świetlana przyszłość. Ale miecza z internetu nie zamówisz.
No nie. Wynika to z kilku kwestii. Po pierwsze, ekwipunek kompletuję „po staremu”. Akcesoria kupuję na festynach czy festiwalach. Część garderoby uszyła mi żona. Nie zamówię miecza z internetu, bo one różnie leżą w ręku, są różnie wyważone. Jak kupowałem swój, musiałem najpierw przymierzyć wszystkie 50 dostępne na stoisku, chwycić, sprawdzić, czy pasuje. Najcenniejszą rzeczą w mojej kolekcji jest nóż bojowy, który kumpel wygrał na turnieju. Odkupiłem go od niego chyba za 400 zł, potem okazało się, że jest wart kilka razy więcej. Ręczna robota, porządne wykonanie. Nie spodziewaliśmy się, że może być tyle wart.
Na jakie aspekty stroju czy ekwipunku zwracasz uwagę przed kupnem?
Oprócz estetyki, zwracam uwagę na zgodność z oryginałem, w naszym żargonie określaną jako „koszerność”. Muszę przyznać, że polskie grupy rekonstrukcyjne radzą sobie z tym lepiej niż na przykład Francuzi czy Niemcy. Jeżdżąc po różnych festiwalach miałem czasem wrażenie, że uczestniczę w Comic Conie, a nie wydarzeniu nawiązującym do historii, tworzonym przez ludzi, którzy chcą jak najlepiej oddać ducha odległych czasów.
Oczywiście nie znaczy to, że spędzając dwa, trzy tygodnie na festiwalu, żywiłem się sadzonkami i upolowaną w pobliskich lasach zwierzyną, ale rzeczywiście, starałem się oddać klimat dawnych wieków. Większość mojej garderoby uszyta jest ręcznie, także przez moją żonę, z naturalnych tkanin, najczęściej lnu. Ciągle pogłębiam historyczną wiedzę. Czytam, chodzę do muzeów. Ostatnio odwiedziłem Muzeum Początków Państwa Polskiego, gdzie oglądałem wystawę o Słowianach Połabskich, podziwiałam także ekspozycję „Piast Total War” o wojskowości w czasach pierwszych Piastów.
Grupa, do której należysz, Wojownicy Kramu Piacha, rekonstruuje X wiek na ziemiach polskich. Jak zaczęła się Twoja przygoda z wojowaniem?
Od ulotki, którą znalazłem w szkole. Byłem chyba w siódmej klasie i szukałem sposobu na fajne spędzenie ferii. Miejski Ośrodek Kultury w Gnieźnie przedstawiał różne sekcje, do których można było się zapisać. Ja wybrałem rycerską. Z racji długiego stażu można powiedzieć, że swoje już wywalczyłem.. Po dwudziestu latach spędzania praktycznie wszystkich weekendów na festiwalach, przechodzę powoli w stan spoczynku (śmiech). Teraz najchętniej jeżdżę do Biskupina. Zacząłem cenić sobie takie luksusy jak dach nad głową i dostęp do bieżącej wody. Nie biję się w turniejach, ale prowadzę pokazy. Lubię występować przed publicznością, szybko łapię kontakt z widownią. Opowiadam o wojownikach, komentuję walki. Wojowanie zeszło na drugi plan., choć jeszcze kilka razy w roku unoszę miecz do walki :)
Zainwestuj w widoczność online z naszym pomocą! Zapytaj o szczegóły naszych usług w naszym cenniku pozycjonowania.
Bo pojawiła się kolejna pasja. A właściwie Furia.
Rok temu kupiliśmy psa. Znajoma ma hodowlę chartów angielskich whippet. Nie byliśmy zdecydowani na żadną konkretną rasę, ale stwierdziliśmy, że przynajmniej będziemy mieli się do kogo zwrócić z pytaniem czy prośbą o pomoc.
Okazało się, że Furia jest bardzo ruchliwa i ma sportowe zacięcie. A że psy jej rasy rozpędzają się nawet do 60 km/h, postanowiliśmy spożytkować tę energię w kreatywny sposób. Teraz angażujemy się w dwa psie sporty.
Jednym z nich jest coursing, czyli pogoń za wabikiem. Do liny na maszynie z wciągarką zawieszona jest skóra królika, którą goni pies.
Drugim sportem jest flyball. Wiosną tego roku dołączyłem do drużyny Speed Hunters Flyball Team ze Swarzędza. Wciągnąłem się w ten sport – trenujemy co tydzień. Jest to sztafeta czterech psów. Każdy z nich biegnie przez cztery przeszkody, na końcu toru odbija się od boksu, chwyta piłkę i wraca. Trenujemy dopiero od maja, ale już widać duże postępy. Zresztą nasza drużyna też jest młoda, ma niecałe dwa lata. Ze składek członkowskich m.in. kupujemy sprzęt treningowy i ekwipunek na zawody oraz opłacamy wynajem stajni na zimę.
Przyjmujecie kolejne psy do ekipy?
Jasne! W drużynie mamy owczarki australijskie, border collie, charty, a nawet kundelki. Aktualnie drużyna przygotowuje się do zawodów, pierwszych, na które pojedzie Furia. Mimo tego, że znowu będę spędzać weekendy poza domem, mam wrażenie, że to dobrze zagospodarowany czas.
Dodatkowo otrzymasz bezpłatnie dostęp do kursów z marketingu internetowego.