Uwielbia swoją pracę, ale gdyby musiał zmienić zawód, zatrudniłby się w ZOO. Zapraszamy na kolejną rozmowę z cyklu #tensepuls. Przed Wami Hugon Szulczewski, Manager Działu Handlowego w Grupie TENSE.
Zacznę standardowo, czyli od pytania o Twoje początki w Grupie TENSE, choć wiem, że historia do standardowych nie należy.
Zaczęło się od tego, że zostałem wyrzucony z uczelni. Wybrałem bardzo trudny kierunek, jakim była Elektronika i Telekomunikacja na Politechnice Poznańskiej. Na trzecim roku warunek gonił warunek, komis gonił komis. Uznałem, że to dobry moment, aby zmienić coś w życiu. Zrobić jeden krok w tył, żeby potem zrobić dwa do przodu.
Miałem wtedy fajną pracę w magazynie w hurtowni książek. Tworzyliśmy zgraną ekipę, ale w pewnym momencie złapałem się na tym, że w zasadzie już wcale nie rozwijam się w tym, co robię. Wkrótce po tym, jak odszedłem ze studiów, rzuciłem pracę w magazynie.
Znalazłem ogłoszenie na płatny staż w Grupie TENSE. O branży nie wiedziałem nic, jednak z Jeżyc, gdzie wówczas mieszkałem, miałem na Wolsztyńską blisko – postanowiłem więc aplikować.
Po roku wróciłem na uczelnię i udało mi się ukończyć tę nieszczęsną Elektronikę i Telekomunikację. :)
Pamiętasz, kto Cię rekrutował?
Minęło już dziewięć lat, ale dobrze pamiętam tę rozmowę. Rekrutowały mnie Karolina Łukaszewska, wówczas Konieczka, i Agata Machowska, która zajmowała się HR-em. Postawiłem na gruntowane przygotowanie. Przeczytałem, co to jest SEO na Wikipedii i na tym poprzestałem przygotowania do rozmowy. Założyłem, że drogą do sukcesu będzie założenie eleganckiej koszuli i spryskanie się drogimi perfumami.
Podczas rozmowy postawiłem na szczerość. Powiedziałem, że wyleciałem ze studiów i chciałbym robić w życiu coś innego. Po wstępie przystąpiłem do testu praktycznego. Musiałem zainstalować Analyticsa, podmienić jakieś informacje na stronie – podstawy, z którymi szybko sobie poradziłem. Jak się później okazało, nie do końca poprawnie.
Bardzo dobrze za to poszła mi rozmowa z „klientem”. Dziewczyny wyszły do kuchni i jedna z nich zadzwoniła na telefon służbowy, który leżał na stole, wcielając się w rolę niezadowolonego klienta. Oczywiście słyszałem, że to one dzwonią, a sama rozmowa poszła dosyć łatwo.
No i tak się zaczęła moja kariera w TENSE.
Dziewięć lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Cała firma mieściła się w trzech pokojach, przy Wolsztyńskiej 7.
Siedziało tam wtedy kilka osób na krzyż. Michał w pokoju, który zajmuje dzisiaj Dział HR. Tam, gdzie obecnie pracuje Administracja była Agata z HR-u, specjalista contentu i Tytus, który obsługiwał jednego klienta. Na górze Karolina Łukaszewska, Adam – handlowiec – i ja. Współpracowaliśmy też z kilkoma pracownikami zdalnymi.
Działaliśmy wtedy na takiej zasadzie, że jak jest coś do zrobienia, to po prostu ktoś to robi. Nie mieliśmy przemyślanej struktury; technologicznie też nie byliśmy zaawansowani. Mieliśmy dobrą usługę, w którą wierzyliśmy i na niej opieraliśmy naszą pracę.
Dzisiaj jesteś Managerem Działu Handlowego. Zaczynałeś jako Młodszy Koordynator Projektów Internetowych i miałeś pomagać Karolinie.
Na początku nie miałem wielu projektów do koordynowania. Dostawałem od Karoliny zadania, z którymi szybko sobie radziłem. Po południu nie miałem już nic do roboty. Wtedy wysyłałem maile sam do siebie, żeby całe biuro słyszało dzwoneczek otrzymywanej wiadomości.
Z czasem zadań przybywało i stałem się „multifunkcyjny”. Wprowadzałem drobne optymalizacje na strony klientów, robiłem linkowanie wewnętrzne.
Zadań było coraz więcej, bo i klientów przybywało, nad czym pracował dwuosobowy zespół handlowców pod wodzą Bartka Haudy. Z Bartkiem szybko złapałem dobry kontakt. Pojechaliśmy kiedyś na galę boksu do Łodzi i tam zaproponował mi przejście do handlu.
Powiedziałem, że spoko. Michał też powiedział, że spoko. I tak po niecałym roku w TENSE rozpocząłem swoją pracę jako handlowiec.
Pamiętasz pierwszą umową, którą podpisałeś?
Róża Nieruchomości. Umowa na 300 zł. Chociaż finalnie do jej podpisania nie doszło z powodu jakichś błędów formalnych. I to by było na tyle, jeśli chodzi o mój pierwszy miesiąc w handlu. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że był to jeszcze dla mnie okres przejściowy, musiałem przekazać swoje dawne obowiązki, zapoznać się z nowymi.
W lutym już odpaliłem. Podpisałem chyba 10 umów na SEO. Wynik o tyle imponujący, że na moją niekorzyść działały: okropnie skrzeczący głos, jaki wówczas miałem i równie okropne zdjęcie w stopce. Ale wbrew tym przeszkodom usługa, którą sprzedawałem i warunki współpracy, które oferowałem, broniły się same.
Pomyślałeś wtedy choć przez chwilę, że w Grupie zajdziesz tak daleko?
Nigdy. Ja po prostu zawsze lubiłem to, co robię. Do dzisiaj to lubię i wierzę w naszą usługę. Uważam, że jak jesteś urodzonym handlowcem, to przyjście do pracy na osiem godzin nie jest dla Ciebie przykrym obowiązkiem. Szczególnie, jak masz fajną i zgraną ekipę.
Wciąż sprzedaję umowy. Jak mam wolną chwilę między obowiązkami managerskimi, sprzedaję SEO. Mam wiedzę, nie czuję presji. Lubię to robić. Bardzo często jest tak, że sprzedaną umowę „rzucam” do konkursu w dziale. Osoba, która podpisze w tygodniu najwięcej umów, dostaje tę moją jako bonus.
A jakim jesteś szefem?
Bardzo fajnym. Jeśli ktoś jest wobec mnie lojalny, to może liczyć na to samo z mojej strony. Nie lubię plotkowania, zajmowania się czyimś życiem w pracy. Uważam, że w pracy trzeba pracować, żyje się poza pracą.
Stawiam na atmosferę. Uważam, że to ona sprzedaje. Na naszym piętrze jest głośno jak w ulu. Rozmawiamy z klientami, dzwonią telefony, czasami trzeba się przekrzykiwać. W takiej atmosferze aż chce się chwycić za telefon i zacząć sprzedawać. To mnie nakręca. Mam teraz naprawdę dobry zespół. Myślę, że najlepszy od lat.
Miesiąc do miesiąca poprawiacie wyniki sprzedaży. Podpisujecie nie tylko więcej umów, ale ich wartość także rośnie. Zawsze było tak kolorowo?
COVID był ciężki. Mieliśmy bardzo dobry styczeń, świetny luty. Widać było, że ta lokomotywa jechała coraz szybciej, była dobrze naoliwiona. Początek marca też był świetny. I nagle wszystko siadło.
Nie byliśmy pewni tego, co będzie. Klienci nie byli pewni tego, co będzie. Handlowcy szybko dostosowali się do panującej sytuacji. Zmieniliśmy trochę retorykę, zmodyfikowaliśmy nieco ofertę. Kiedy klienci nie chcieli rozmawiać, mówili, że zobaczymy, co będzie za dwa tygodnie, odpowiadaliśmy, że będzie dokładanie to samo, tylko za dwa tygodnie. Byliśmy szczerzy. Mówiliśmy, jak jest. Tylko tyle i aż tyle.
I w kwietniu wróciliśmy do planowanych obrotów.
Jesteś w Grupie TENSE niemal od początku. Czujesz, że miejsce, w którym teraz znajduje się firma, to także Twoja zasługa?
Dział Handlowy jest bardzo ważny. Gdybyśmy nie mieli klientów, nie mielibyśmy pracowników. Gdybyśmy nie mieli klientów, nie mielibyśmy nagród za najlepsze kampanie.
Niektóre procesy negocjacji umów trwają kilka miesięcy. Tak było na przykład z Allecco, klientem,z którym niedawno świętowaliśmy sukces na Global Search Awards.
Temat przygotowania oferty prowadził Paweł Andrzejewski, ale na spotkanie do Tychów pojechaliśmy wspólnie. Rozmowa trwała ponad trzy godziny. Omówiliśmy warunki współpracy, model rozliczenia, ich oczekiwania, nasze możliwości. I finalnie wypracowaliśmy umowę, która zaowocowała tym, że zdobyliśmy nagrodę na najlepszą kampanię SEO na świecie.
Chciałeś kiedyś zmienić branżę? Robić coś zupełnie innego?
Powiedziałem Michałowi, że kiedyś obudzę się i stwierdzę, że nie chce mi się iść do roboty, to wtedy odejdę. Jednak od dziewięciu lat taki poranek nie przychodzi. Wciąż cieszy mnie to, co robię.
A gdybyś wygrał na loterii i nie musiał pracować?
Zatrudniłbym się jako wolontariusz w ZOO.
Dodatkowo otrzymasz bezpłatnie dostęp do kursów z marketingu internetowego.
Taki jest potwierdzam, wizjoner